Niesamowity Zapytowski. Skuteczny Łukowski. Zespół Korony pod wodzą Kamila Kuzery nadal niepokonany. Żółto-czerwoni wygrali z GKS-em Tychy i poprawiają swoją pozycję w tabeli.
Korona przystępowała do tego meczu w bardzo okrojonym składzie. Zabrakło Marka Kozioła, Grzegorza Szymusika czy Jacka Kiełba. Do wyjściowej jedenastki wrócił za to Mario Zebić. Już w pierwszych minutach grający na pozycji napastnika Paweł Łysiak oddał mocny strzał, jednak wprost w ręce Konrada Jałochy. Kwadrans później w świetnej sytuacji znalazł się znów Łysiak, który wszedł przed obrońcę GKS-u Tychy, ale nieczysto trafił w piłkę, domagając się przy tym odgwizdania rzutu karnego, gdyż poczuł kontakt z defensorem gości. Korona prowadziła grę w tym meczu. Piłkarze z Tychów momentami wyglądali na pogubionych i rozpaczliwie wybijali piłkę z okolic własnego pola karnego. Podopiecznym Kamila Kuzery brakowało zimnej krwi przy wykańczaniu swoich akcji. Większość strzałów szybowało wysoko ponad bramką Konrada Jałochy. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, choć Korona mogła spokojnie prowadzić minimum jedną bramką.
Druga połowa rozpoczęła się od konkretów. Jakub Łukowski wykorzystał swoją szybkość oraz niepotrzebne wyjście z bramki Konrada Jałochy. Filigranowy zawodnik minął bramkarza gości i dopełnił formalności strzałem z bliskiej odległości do pustej bramki. To pierwsze trafienie Łukowskiego w barwach Korony. W 73. minucie znakomitą interwencją popisał się Przemysław Szarek, który wybił piłkę zmierzającą do bramki. Kilka sekund później świetna parada Marcelego Zapytowskiego, znów trzymała Koronę przy prowadzeniu. Ciężki moment miała kielecka defensywa, która nie ustrzegała się błędów. Na kilka minut przed końcem bliski drugiego gola był Jakub Łukowski, który fantastycznie uderzył z rzutu wolnego. Piłka wylądowała jednak na poprzeczce. Marceli Zapytowski znów uratował Koronę przed stratą gola. Niesamowite zamieszanie w polu karnym kielczan skończyło się jednak happy endem dla gospodarzy. Mimo nerwowej końcówki Korona zdobyła kolejne trzy cenne punkty. Drużyna pod wodzą Kamila Kuzery nadal jest niepokonana.
Z Suzuki Areny Marcin Łataś