Świetny bramkarz, charakterny facet [HISTORIA MAŁKOWSKIEGO]

Dziś opowieść o zawodniku, który przez wiele lat stanowił o sile kieleckiej bramki. Bronił świetnie, momentami również na trybunach… Zapraszamy na piąty odcinek z cyklu o piłkarzach, którzy zagrali najwięcej meczów w ekstraklasie w barwach Korony Kielce.

6. miejsce.

Ilość meczów dla Korony Kielce: 146.

Szóste miejsce pod względem ilości występów w ekstraklasie w Koronie Kielce zajmuje… Zbigniew Małkowski.

Początki

Urodził się 1978 roku w Olsztynie. Grał na pozycji bramkarza. Jest wychowankiem Warmii Olsztyn, jednak po krótkim pobycie w tym klubie, przeniósł się do innej drużyny z tego miasta – Stomilu. W 1998 roku, po kilku latach doczekał się debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej. W następnym sezonie był już podstawowym bramkarzem, rozgrywając 26 meczów.

Fot. PAP

Jerzy Dudek i inni 

Jak się okazało był to jego ostatni sezon, spędzony w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego, bo na kolejny przeniósł się do holenderskiego Feyenoordu Rotterdam. W tym klubie popularny ”Zbychu” miał przyjemność grać w jednej drużynie z takimi zawodnikami jak Jerzy Dudek, Jon Dahl Tomasson, Ebi Smolarek czy Tomasz Rząsa. Niestety wielkiej kariery w tym słynnym holenderskim klubie nie udało mu się zrobić, dlatego udał się na wypożyczenie do satelickiego klubu SBV Excelsior Rotterdam, występującego na zapleczu Eredivisie. W tej drużynie Małkowski zaczął bronić regularnie i pomógł klubowi, po raz pierwszy od 16 lat, wywalczyć awans do najwyżej ligi. Niestety po roku spędzonym w elicie, zespół ponownie spadł o klasę niżej. Zawodnik wrócił do Feyenoordu na kolejne dwa sezony i udało mu się zagrać tylko w jednym meczu pod koniec sezonu 2004/05.

– W Feyenoordzie kompletnie mi nie wyszło. Być może nie pozwoliła na to głowa. Czasami tak bywa, że czegoś się bardzo chce, a coś na to nie pozwala. Za bardzo chciałem i dlatego pewne rzeczy nie wychodziły. Bardzo możliwe, że dałem też sobie za mało czasu na to, by udowodnić, że ten transfer był właściwy. Ale człowiek uczy się na własnych błędach. Naprawdę nie ma lepszego nauczyciela – wspominał po latach.

Czas na Szkocję

Hibernian FC to klub, w którym Zbigniew Małkowski spędził następne dwa sezony. W pierwszym zagrał niemal wszystkie mecze – 32. Drugi był już nieco gorszy – 19 meczów. I w tym czasie dwa wypożyczenia do innych szkockich ekip – Gretna FC oraz Inverness FC. Łącznie podczas pobytu na Wyspach Brytyjskich zaliczył 61 występów.

Fot. Daily Record

Powrót do Polski

Szkockie Inverness FC było ostatnim zagranicznym klubem, w jakim występował nasz bohater. W sezonie 2008/09 wrócił do swojego rodzinnego Olsztyna i przez pół roku ponownie reprezentował barwy Stomilu. Rozegrał wówczas 15 meczów.

Kolejnym klubem była już Korona Kielce. Po kilku meczach sezonu 2009/2010 wywalczył sobie miejsce w składzie i nie oddał go już do końca tych rozgrywek notując 16 występów. W kolejnych czterech sezonach Zbigniew Małkowski był bardzo pewnym punktem drużyny, niejednokrotnie ratując zespół przed utratą goli. Ilość jego występów we wspomnianym okresie to kolejno 25, 26, 24 i 29.

Fot. Korona Kielce

Małkowski broni również na trybunach

Wiosną 2013 roku, po świetnym meczu Korona pokonała na własnym stadionie Jagiellonię Białystok 5:0. Po meczu na trybunach miały miejsce sceny, z których wielu kieleckich kibiców pamięta Małkowskiego po dzień. Po drobnych zamieszkach ochrona na stadionie w Kielcach postanowiła najpierw wylegitymować kibiców, a dopiero potem wypuścić ich z sektora. Wtedy w ich obronie stanął nasz bohater, wszedł na trybunę i zaczął negocjować z ochroniarzami by pozwolili ludziom opuścić stadion. Po kilku minutach interwencja bramkarza przyniosła skutek, a kibice po całym zajściu zaczęli skandować gromkie ”Zbyszek Małkowski!”. Podobna sytuacja miała miejsce w następnym sezonie tym razem na stadionie w Gdańsku. Małkowski musiał prowadzić negocjacje z ludźmi z ochrony po meczu z Lechią.

Fot. cksport.pl

Problemy zdrowotne i kontraktowe

Sezon 2014/15 był dla ”Zbycha” całkowicie stracony ze względu na kontuzję kolana. Na początku wydawało się, że nie będzie ona tak bardzo poważna, jednak po diagnozie lekarzy, okazało się, że to zerwanie więzadła w kolanie i co najmniej kilkumiesięczna przerwa w grze. Dodatkowo w tamtym czasie Małkowski toczył spór z klubem, który dotyczył kontraktu. Kiedy prezesem został Marek Paprocki, uznał on, że umowa piłkarza została zawarta niezgodnie z prawem przez poprzedniego prezesa Tomasza Chojnowskiego i dlatego klub nie będzie jej respektował. Spór toczył się dość długo, a zawodnik został odesłany do drużyny rezerw. Po pewnym czasie doszło jednak do porozumienia na mocy, którego Małkowski zgodził się na obniżkę swojej gaży i został automatycznie przywrócony do pierwszej drużyny.

Fot. Gazeta Wyborcza Kielce

W kolejnych dwóch sezonach olsztynianin nie był już pierwszym wyborem w bramce kieleckiej ekipy. Rozegrał odpowiednio 19 oraz 7 meczów – w ostatnim sezonie w Kielcach. Następnych nie było, bo władze klubu postanowiły nie przedłużać kontraktu z doświadczonym bramkarzem. Po długim pobycie w Kielcach znalazł jeszcze miejsce w ekipie Zagłębia Lubin, lecz rozegrał tam tylko jeden oficjalny mecz i po półrocznej przygodzie w ”Miedziowych” postanowił zakończyć sportową karierę.

Małkowski – trener

Od razu po tym jak skończył grać w piłkę rozpoczął pracę jako trener bramkarzy w Widzewie Łódź w sztabie Franciszka Smudy. Zdarzyło mu się nawet zasiąść na ławce RTS-u jako rezerwowy bramkarz, kiedy dwóch golkeeperów doznało kontuzji, jednak na boisku już się nie pojawił.

Po zwolnieniu Smudy i pojawieniu się innego szkoleniowca, Małkowski również stracił pracę, ale nie na długo. Ponieważ zastępujący go na stanowisku, Andrzej Woźniak po jakimś czasie dołączył do sztabu reprezentacji Polski, Zbyszek ponownie zagościł w Łodzi, jednak po roku ponownie opuścił klub.

Od lutego 2020 roku pracuje w Akademii Rakowa Częstochowa.

Fot.widzewtomy.net

Waleczne serce

Po wielu latach spędzonych w Koronie Zbigniew Małkowski na pewno zasłużył na ogromny szacunek kibiców. Przez wiele lat był wiodącą postacią na boisku ale i poza nim, dając przykład oddania i wierności barwom klubowym. Wiele razy jego interwencje pomagały w zdobywaniu punktów. Do dziś”Zbychu” pojawia się na meczach Korony, czym pokazuje, że jego serce nadal w jakimś stopniu jest żółto – czerwone. Jego waleczny charakter, etos pracy i poświęcenie dla Korony, to coś, co fani bez wątpienia zapamiętają na długie lata.

Sebastian Kalwat

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *