PRZERWANA SERIA KUCIAKA. AKCJA MECZU BYŁYCH LEGIONISTÓW [PAMIĘTNE MECZE #6]

Po długiej nieobecności na naszą stronę powraca cykl – ”Pamiętne Mecze”, czyli wspomnienia o kieleckiej drużynie. Dziś pod lupę bierzemy mecz, który nie wyróżnił się dużą ilością bramek czy awansem sportowym w pucharze bądź lidze. Przypomnimy zacięta walkę z Legią Warszawa

Wracamy do 26 listopada 2011 roku. Banda Świrów pod dowództwem Leszka Ojrzyńskiego wybiegła na to spotkanie w następujący zestawieniu:
Zbigniew Małkowski – Tadas Kijanskas, Pavol Stano, Piotr Malarczyk, Tomasz Lisowski – Aleksandar Vukovic, Vlastimir Jovanovic, Kamil Kuzera (57. Jacek Kiełb), Artur Lenartowski (67. Grzegorz Lech), Paweł Sobolewski – Maciej Korzym (83. Piotr Gawęcki).

W stołecznym zespole widniały nie byle jakie nazwiska, między innymi: Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Radović czy Ljuboja.

Wszyscy eksperci stawiali gości jako wyraźnych faworytów spotkania, Koronę spisywano na straty po serii niepowodzeń. Kielczanie wyszli mocno zmotywowani już od pierwszej minuty. Nie minęła nawet minuta, a Vlastimir Jovanović już dogrywał w pole karne do Macieja Korzyma, lecz obrońcy Legii wybili piłkę na aut. Gospodarze grali bardzo agresywnie, po każdej stracie futbolówki, szybko doskakiwali do piłkarzy ze stolicy. W ciągu pierwszych dziesięciu minut Legia miała ogromny problem, aby przedostać się pod bramkę kieleckiej ekipy. Korona natomiast z łatwością stwarzała sobie kolejne okazje. Wbrew oczekiwaniom ekspertów to żółto-czerwoni grali jak faworyt spotkania. Decydująca była jednak 24. minuta. Po zablokowanym strzale Pawła Sobolewskiego piłka spadła pod nogi Ivicy Vrdoljaka, który podał ją wprost pod nogi Vukovicia. Pomocnik Korony dośrodkował na głowę Korzyma, a ten posłał futbolówkę obok Dusana Kuciaka, który skapitulował po 759 minutach.

Fot. legia.net

Po stracie bramki Legia bardzo szybko chciała doprowadzić do wyrównania, Korona postawiła jednak twarde warunki. Podopieczni Ojrzyńskiego bronili swojej bramki co poskutkowało jednobramkowym prowadzeniem do przerwy. Druga połowa to mecz w środku pola i próby warszawian. Korona pierwszą dogodną szansę na zdobycie gola miała dopiero w po godzinie gry, kiedy to Kuciak obronił strzał głową Artura Lenartowskiego – jak się po chwili okazało popularny ”Kaka” był na pozycji spalonej. Kolejna szansa na zdobycie gola przytrafiła się Grzegorzowi Lechowi w okolicach 70. minuty. Tomasz Lisowski wyłożył mu futbolówkę, lecz kielecki pomocnik źle trafił w piłkę, a ta poszybowała poza światło bramki. Do końca spotkania kielczanie skutecznie bronili dostępu do swojej bramki. W ostatnich minutach nawet w polu karnym Korony pojawił się nawet Kuciak, który wszedł na rzut rożny. Nie był w stanie jednak pomóc kolegom. Sędzia Paweł Gil zakończył spotkanie. Zwycięstwo Korony stało się faktem!

Warto zaznaczyć, że Legia Warszawa nie oddała przez całe spotkanie nawet jednego celnego strzału na bramkę Zbigniewa Małkowskiego, co jeszcze mocniej potwierdzało dobrą grę defensywy Korony.

Jakub Walkowicz

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *