Duże emocje w meczu dwóch drużyn, które spadły z Ekstraklasy. ŁKS okazał się zespołem lepszym. Korona nadal ma problemy w ofensywie.
Kadra Korony na to spotkanie liczyła zaledwie 17 piłkarzy. Brakowało choćby kontuzjowanego Filipe Oliveiry, który jest ważnym zawodnikiem kieleckiego zespołu.
W 14. minucie dobry strzał oddał nieźle dysponowany Marcel Gąsior, ale czubkami palców sparował piłkę bramkarz gości Arkadiusz Malarz. W kolejnych sytuacjach blisko szczęścia był Jakub Łukowski, Marko Pervan czy Emile Thiakane. Podopieczni Dominika Nowaka pokazywali zalążek pracy nowego trenera, ciekawie konstruowali akcje i próbowali grać z pierwszej piłki. Do przerwy wynik nie uległ jednak zmianie. Bezbramkowy remis mimo kilku groźnych okazji.
Na początku drugiej połowy po doskonałym dośrodkowaniu Pervana minimalnie pomylił się Marcel Gąsior. Po tej akcji do głosu doszedł ŁKS i najpierw po ciekawej akcji i złym ustawieniu kieleckich stoperów Tomasz Nawotka pokonał Marcelego Zapytowskiego. Dwie minuty później Dawid Lisowski faulował rozpędzonego Nawotkę a sędzia odgwizdał rzut karny, którego pewnie wykonał Antonio Dominguez. Nie zanosiło się na to, że goście obejmą tak szybko dwubramkowe prowadzenie. Koronie w drugiej połowie brakowało pomysłu i wiary w odwrócenie losów spotkania. Dopiero w 88. minucie bramkę kontaktową zdobył Jakub Łukowski. Skrzydłowy dobił strzał Jacka Podgórskiego, który wylądował na słupku bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza. W ostatnich minutach Korona walczyła o bramkę wyrównującą, ale jednak zabrakło czasu. Kielczanie przegrywają drugi mecz pod wodzą Dominika Nowaka.
Marcin Łataś