Paweł Sobolewski: Czas spędzony w Kielcach był dla mnie szczególny

W Kielcach spędził niemal dekadę. Poprzez swoje nieprzeciętne umiejętności i przyjazną aurę jako człowiek, zawsze wzbudzał pozytywne emocje i odczucia u kibiców czy kolegów z drużyny. Legenda Korony – Paweł Sobolewski opowiedział m.in. jak wspomina żółto-czerwone derby, o tym jak trafił do stolicy województwa świętokrzyskiego i jakie ma plany na przyszłość.

Kamil Dulęba, CowKoronie.pl: W sobotę mecz Korony z Jagiellonią. To wyjątkowe spotkanie dla obu drużyn.

Paweł Sobolewski, były piłkarz Korony i Jagiellonii: Zgadza się, zawsze były to ciekawe mecze, padało w nich sporo bramek. Na pewno będzie dużo emocji w tym spotkaniu.

Koronie idzie dobrze pod kierownictwem Kamila Kuzery.

– Znam Kamila. To spokojny człowiek, wie co robi. Grał w piłkę wiele lat i fajnie, że mu się wiedzie z Koroną. Widać, że ta drużyna ma charakter i walczy do końca. Zespół idzie za nim. Ma też sztab, który mu bardzo pomaga i się fajnie uzupełniają.

Czy ostatnia zmiana trenera w Jagiellonii może kielczanom dać przewagę?

– Trudno powiedzieć. Czasami te zmiany wpływają pozytywnie na drużynę. Pierwszy mecz pod wodzą Adriana Siemieńca Jagiellonia wygrała. Pół ligi może spaść. Drużyny raczej nie będą się wychylać, tylko grać zachowawczo. Te mecze nie będą jakoś bardzo emocjonujące i może padać niewiele goli.

Miałeś okazję zagrać w kilku derbowych pojedynkach. Jak je wspominasz i który najlepiej?

– Było trochę tych spotkań. Jak graliśmy na wyjeździe, to nie szło nam zbyt dobrze. Jeśli chodzi o mecze w Kielcach to mam w pamięci wygraną 5:0. To było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Wychodziło nam wszystko.

Fot. jagiellonia.net

Numer 19, z którym grałeś w Jagiellonii był swego czasu zastrzeżony po Twoim odejściu.

– To prawda. Ja się teraz z tego śmieję, bo ktoś go zastrzegł, później zmieniono tę decyzję i można z nim grać. Mimo wszystko to oznacza, że jeśli przez jakiś czas był zastrzeżony, to się czymś przysłużyłem klubowi. Na pewno było to wtedy dla mnie bardzo miłe.

Jak trafiłeś do Korony?

– Klub robił pode mnie podchody bodajże trzy razy i się udało. Grałem dobrze w Jagiellonii więc Korona mnie wykupiła. W klubie byli przekonani, że przychodząc, pomogę osiągać dobre wyniki.

Pamiętasz swój pierwszy mecz w ekstraklasie?

– To było spotkanie z Arką Gdynia. Wygraliśmy wtedy 1:0, mogłem mieć asystę przy golu Marcina Robaka, który trafił do siatki, ale był wtedy na spalonym. Z tego, co pamiętam był to ciekawy mecz.

Zostałeś w Kielcach mimo karnej degradacji, a oferty na pewno były.

– Nie szukałem innego klubu, bo widziałem, że Korona jest zdeterminowana do tego, żeby jak najszybciej wrócić do ekstraklasy. W zespole został wtedy m.in. Edi Andradina to dlaczego ja miałbym odchodzić? Wszyscy chcieliśmy grać na najwyższym szczeblu. Było trochę zamieszania, w głowie były różne myśli, bo przychodziłem do Korony grać w ekstraklasie, a po półtora roku spadliśmy. Był żal, ale klub podszedł bardzo profesjonalnie do sprawy.

Szczególny mecz w barwach Korony?

– Cały czas spędzony w Kielcach był dla mnie szczególny. Bardzo dobrze się tu czułem, tak samo, jak moja rodzina. Miło wspominamy ten okres.
Jeśli mówimy o meczu to starcie z Wisłą Kraków, w którym strzeliłem zwycięskiego gola. To była piękna akcja całej drużyny. Czasami sobie ją włączam.

Fot. Paweł Janczyk

W Kielcach grałeś prawie 10 lat.

– To prawda. Często się to w piłce nie zdarza. Nie lubiłem zmieniać otoczenia. W Jagiellonii też długo grałem. Nie jestem obieżyświatem. Miałem już wtedy rodzinę i dzieci. Ceniłem sobie spokój.
Musiałem też coś sobą reprezentować, żeby tyle w Koronie grać. Nic za darmo nie dostałem.
Były w Kielcach różne momenty. Raz graliśmy o utrzymanie, innym razem do końca biliśmy się o puchary.

Z Koroną nie rozstawałeś się jednak w najlepszych relacjach.

– Czasami są takie koleje losu. Tak się zdarza. Już o tym zapomniałem i idę do przodu. Wolę pamiętać te miłe momenty, które się wydarzyły, a było ich bardzo dużo.

Potem wróciłeś do Ełku i zostałeś trenerem.

– Konkretnie do MKS-u, aczkolwiek jestem wychowankiem Mazura Ełk. Wtedy w mieście był MKS, który powstał z połączenia Mazura i Płomienia. Cieszyłem się, że wracam do swojego miasta. Później byłem trenerem Mazura, ale jak to bywa z trenerami dziś jest, jutro go nie ma (śmiech).

Fot. Mazur Ełk

Po rozstaniu z Mazurem Ełk zostałeś szkoleniowcem Warmii Grajewo.

– Tam tak samo, jak w Mazurze byłem grającym trenerem. Teraz odpoczywam i zajmuję się swoimi biznesami. Mam tu co robić.

Który z zawodników, z którym grałeś w jednym zespole był najlepszy?

– Edi Andradina był świetnym zawodnikiem, ale też Paweł Golański, z którym bardzo dobrze się rozumieliśmy. Graliśmy razem na jednej stronie i był to bardzo fajny czas. Rozumieliśmy się z Pawłem bez słów.
Marcin Robak też zrobił fajną karierę.

Jakie masz plany na najbliższe lata?

– Tak jak wspominałem mam swoje firmy w Ełku. Pilnujemy z żoną swoich biznesów. Jeśli będę trenerem to w Ełku lub okolicach. Nie chcę wyjeżdżać. Już dużo czasu byłem poza domem. Trochę życia spędziłem w rozjazdach.
Nadal się sporo ruszam. Ja lubię grać w piłkę, więc pewnie jeszcze pogram czy to w IV lidze, czy okręgówce. O Sobolewskim jeszcze usłyszymy (śmiech).

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *