I tak przygoda Mateusza Możdżenia z Koroną dobiegła końca. 28-letni pomocnik rozwiązał umowę w Kielcach i jutro powinien podpisać półtoraroczny kontrakt z Zagłębiem Sosnowiec. Jego doświadczenie ma pomóc beniaminkowi utrzymać się w ekstraklasie.
Mateusz wybrał klub, w którym będzie miał szansę na regularne występy. A o to mu chodziło (w Piaście mogłoby pewnie być różnie). Pomny doświadczeń z ostatnich miesięcy, ze sporym prawdopodobieństwem mógł zakładać, że wiosną znów częściej będzie oglądał mecze z ławki. Ta niechęć Gino Lettieriego do Możdżenia była zresztą zastanawiająca, bo pomiędzy nimi nie wydarzyło się nic, co mogłoby tłumaczyć tak duży brak zaufania trenera do zawodnika…
W Zagłębiu Mateusz Możdżeń nie tylko powinien być podstawowym piłkarzem, ale i wiodącą postacią zespołu Litwina Valdasa Ivanauskasa. A to pewnie zaowocuje propozycją z innego, lepszego klubu. Bo trudno oprzeć się wrażeniu, że Sosnowiec to tylko przystanek dla byłego zawodnika Lecha.
W Koronie przez 2,5 roku zagrał w 82 meczach, strzelił 7 goli. Najlepszy czas – jak wielu innych zawodników – przeżywał pod koniec pracy w Kielcach Macieja Bartoszka (trzy trafienia w grupie mistrzowskiej). Może nie do końca wykorzystał w Koronie swój potencjał (czemu tak rzadko udawało się dobrze kopnąć z dystansu?), ale jego pobyt na pewno trzeba oceniać pozytywnie. A jego odejścia żałują pewnie szczególnie koledzy dziennikarze, bo Mateusz zawsze mówił szczerze, barwnie, ciekawie, nieszablonowo. Tak samo było zresztą na co dzień w szatni, co być może trochę tłumaczy, że zdecydował się pół roku przed końcem rozwiązać kontrakt.