„Mossa, Mossa”, czyli jak Czech zawładnął Koroną [HISTORIA DEJMKA]

Na co dzień cichy, na boisku twardy, a w szatni okazał się wodzirejem, jakich niewielu było w Koronie. Pora na kolejny odcinek z cyklu o piłkarzach, którzy w żółto-czerwonych barwach zagrali najwięcej meczów w ekstraklasie. I znów to będzie opowieść o środkowym obrońcy.

8. miejsce.

Ilość meczów dla Korony Kielce: 133.

Na 8. miejscu pod względem liczby występów w żółto-czerwonych barwach w ekstraklasie plasuje się… Radek Dejmek.

Bohater dzisiejszego tekstu przyszedł na świat w niewielkim czeskim miasteczku – Vrchlabi w 1988 roku. Gra na pozycji środkowego obrońcy. Jako junior występował w trzech klubach: najpierw w rodzimym FC Vrchlabi, następnie w FK Jablonec, a później w Slavii Praga. Barwy tej ostatniej ekipy reprezentował w latach 2004-2007, w większości jednak grając w rezerwach. Poza jesienią sezonu 2006/07, kiedy został włączony do kadry pierwszego zespołu, ale debiutu się nie doczekał.

Kolejnym klubem w jakim występował Dejmek był Slovan Bratysława. Spędził tam aż 5 lat. Na początku jako gracz rezerw, później już w ekstraklasowej kadrze. Pierwsze dwa sezony nie był jednak dla niego do końca satysfakcjonujące, bo rozegrał w tym okresie tylko 8 meczów zdobywając jednego gola. W 2008 roku udał się na półroczne wypożyczenia do ekipy Sparty Krc Praga. Rozgrywki 2009/10 oraz kolejne pod względem występów były już o niebo lepsze: łącznie 48 spotkań oraz dwa strzelone gole.

Po okresie obfitym w występy przyszedł nieco gorszy czas i Radek Dejmek musiał udać się na wypożyczenie, aby ponownie szukać regularnej gry. W drugiej części sezonu 2011/12 reprezentował barwy belgijskiej drużyny Oud-Heverle Leuven, występującej w tamtym czasie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Był to bardzo dobry ruch, ponieważ nasz bohater rozegrał wówczas 22 mecze i strzelił dwa gole. Kolejny sezon i kolejne wypożyczenie. Dejmek wrócił do Czech i występował w FK Pribram (16 meczów, 1 gol).

Koroniarski talizman

Kolejnym klubem w karierze Czecha była już Korona Kielce. Debiut przypadł na mecz w Poznaniu z Lechem w 4. kolejce ekstraklasy. W swoim pierwszym sezonie w barwach kieleckiego klubu (2013/14) rozegrał 26 meczów, zdobywając jednego gola.

Kolejne rozgrywki również były owocne w występy czeskiego stopera. W drugim i trzecim sezonie w Kielcach, Dejmek zaliczał odpowiednio 24 i 34 mecze. Stał się na tyle ważną postacią zarówno na boisku jak i w szatni, że w sezonie 2016/17 pełnił rolę kapitana drużyny.

Fot. Korona Kielce

Kielecka Haka i Hulk… czyli Dejmek showman

Osobowość i charyzma Radka Dejmka niekiedy dla kibiców mogły nie być aż tak widoczne, jednak po zwycięstwie w jednym meczów ligowych Czech udowodnił, że może być liderem nie tylko na boisku, ale i szatni. Będąc w juniorach Slavii Praga usłyszał entuzjastyczną piosenkę i postanowił wprowadzić ją do kieleckiej szatni. Na wzór Haki czyli tradycyjnej, rytualnej prezentacji taneczno-wokalnej pochodzącej z Nowej Zelandii i stosowanej m.in. przez rugbistów z tego kraju piłkarze zaczęli śpiewać powtarzając za Dejmkiem osobliwie brzmiące słowa: „O-o-lej-lej, Mossa, Mossa, Mossa, Ti-ki, Ti-ki, Tam-ba, O-ma-ma-ma-ma, Mademoiselle”  Przyjęło się znakomicie. Kolejny popis Radek dał, gdy po zwycięskim spotkaniu założył maskę z podobizną filmowego superbohatera Hulka, i razem z całą drużyną wykonali przyśpiewkę, która na stałe weszła w kanon „cieszynek” po wygranych meczach.

Fot. Korona Kielce

(Nie)miłe pożegnanie

We wspomnianym wyżej sezonie 2016/17 Czech rozegrał w kieleckich barwach 32 mecze zdobywając trzy gole. Kolejne rozgrywki były już ostatnimi dla Korony. W 17 pojedynkach strzelił jednego gola. Po pięciu sezonach włodarze klubu postanowili nie przedłużać kontraktu z Dejmkiem. Oficjalne pożegnanie kapitana – delikatnie pisząc – nie odbyło się w najlepszym stylu, o czym w wywiadzie dla dziennika „Sport” mówił sam zainteresowany. – Nie wiem, co powiedzieć… Według mnie lepiej takiego pożegnania nie robić, albo zrobić je w przerwie i podejść z większym szacunkiem do żegnanych osób. Ale dobra, taka była decyzja kieleckich działaczy,  ja na to nie miałem wpływu – stwierdził.

Przypomnijmy, 20 minut przed meczem, przy jeszcze dość nielicznej publiczności na kieleckim stadionie, odchodzący zawodnicy, w tym Radek Dejmek otrzymali pamiątkowe patery oraz kwiaty.

Dalsza wypowiedź Dejmka sugeruje jednak, że czas gry w Koronie zawsze będzie dobrze wspominał. – Byłem tam pięć lat, a czas spędzony w Kielcach przez całe życie będę pamiętał. To co tu przeżyłem, to były najfajniejsze lata gry w piłkę. Z opaski kapitana ucieszyłem się bardzo, bo poczułem się doceniony przez moich kolegów z zespołu. Szanowałem sobie te wyróżnienie. Coś się jednak kończy, mam nadzieję, że teraz też coś dobrego się też zacznie.

Fot. Echo Dnia

Cypryjski eksperyment

Kolejnym klubem w karierze Radka Dejmka był występujący w cypryjskiej ekstraklasie Pafos FC. Po kilku miesiącach na Wyspie Afrodyty i zaledwie 185 minutach spędzonych na boisku postanowił, że zmieni otoczenie m.in. ze względu na słabą otoczkę tamtej ligi oraz kiepskie warunki infrastrukturalne, do treningu czy odnowy.

W Polsce najlepiej

Po epizodzie na Cyprze, Radek Dejmek podpisał kontrakt z pierwszoligowym wówczas GKS-em Katowice. Drużyna ze Śląska zaliczyła jednak spadek w sezonie 2018/19 i w obecnych rozgrywkach występuje na poziomie drugiej ligi. Niestety od stycznia 2020 roku Czech jest wyłączony z gry ze względu na kontuzję kolana.

Fot. Dziennik Sport

Radzio, nasz Scyzoryk

W trakcie kilku lat spędzonych w Koronie sympatyczny Czech nie zawsze był należycie doceniany za swoje występy, mimo że na boisku zawsze dawał z siebie wszystko. Oczywistym jest, że słabsze mecze w jego wykonaniu się zdarzały, ale taka jest piłka. Z perspektywy czasu trudno jednak znaleźć kibica, który źle wspominałaby obecność Radka Dejmka w Kielcach. Tak długi pobyt w klubie musi budzić szacunek i uznanie. Identyfikowanie się z barwami, dużo serdeczności w relacjach, dowodzenie w szatni, ilość występów czy strzelonych goli – to na pewno elementy, które sprawiają, że „Radzio” na stałe zapisał się w historii Korony.

Sebastian Kalwat

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *