Mariusz Zganiacz: Żałuję, że nie zostałem w Koronie dłużej

Mariusz Zganiacz w Koronie spędził trzy lata. Z byłym pomocnikiem kieleckiego klubu porozmawiałem m.in. jak to się stało, że odszedł z Korony, dlaczego skończył karierę akurat w Odrze i czy czasami wraca myślami do finału Pucharu Polski z 2007 roku?

Kamil Dulęba, CowKoronie.pl: Jak pan wspomina czas spędzony w Koronie?

Mariusz Zganiacz, były piłkarz Korony Kielce: To był najlepszy moment w mojej karierze. Bardzo miło wspominam miasto, kibiców. To świetny czas. Nadal śledzę wyniki Korony i trzymam kciuki za utrzymanie, bo miejsce tego klubu jest w ekstraklasie.

W kieleckim klubie grał pan ponad 10 lat temu. Utrzymuje pan jeszcze kontakt z kimś z tamtych czasów?

– Prawdę mówiąc trochę się od piłki odciąłem więc nie za bardzo. Wiadomo jakieś życzenia urodzinowe się do któregoś z chłopaków napisze, ale żeby dzwonić do siebie to nie. Każdy poszedł w swoją strony, zajął się swoim życiem.

Jak to się stało, że opuścił pan Kielce?

– Bardzo mi zależało na szybkim powrocie do ekstraklasy i udało się to od razu.
Ja chciałem nadal grać w Koronie, ale nie wiem, czy mój menedżer się nie dogadał z klubem. Żałuję tego, bo pewnie, gdybym został w Kielcach, to spędziłbym tu wiele lat, dobrze mi się tu grało.

Fot. nowiny.pl

Powrót do Odry na zakończenie kariery był sentymentalny?

– Tak. Chciałem zakończyć karierę w Odrze Wodzisław. Pewnie bym tam dalej grał, gdyby nie uraz. Odrę mam w sercu dlatego tu chciałem skończyć.

Wraca pan jeszcze myślami do finału Pucharu Polski z Groclinem?

– Oczywiście, ale nawet gdybym nie dostał wtedy tej czerwonej kartki, to uważam, że nie bylibyśmy w stanie wygrać tego meczu. Nie mieliśmy siły biegać, praktycznie cały sezon graliśmy jednym składem.
Ta kartka mnie nie usprawiedliwia. Starłem się wtedy z Jarosławem Lato, który powiedział kilka złych słów na moją mamę, a ja zareagowałem ostro.

Co słychać u Mariusza Zganiacza?

– Miałem trochę problemów zdrowotnych, bo zerwałem więzadło krzyżowe w kolanie. Nie grałem w piłkę, stało się to w domu na kanapie, może to śmiesznie brzmi, ale to kolano co jakiś czas mi wyskakiwało i pewnego razu stało się tak, że po prostu musiałem zrobić operację. Jestem już ponad rok po zabiegu, więc jest dużo lepiej.
Co robię? Pracuję w firmie florystycznej w Turzy Śląskiej. Firmę prowadzi właściciel klubu Unia Turza Śląska. Zajmuję się w niej transportem, mam co robić.
Trochę mi brakuje piłki, najbardziej szatni, ale później myślę, że mam już swoje lata, bo 40 skończyłem w styczniu.
Jednak jak wrócę z pracy, to nie wyobrażam sobie jeszcze iść na trening. Ciężko by mi było to ogarnąć na dziś. Oddaję się obecnie w 100% pracy i to mi wystarcza.

Jakie ma pan plany na przyszłość?

– Nie myślę obecnie o tym. Skupiam się na swojej pracy. Wychodzi mi to coraz lepiej, mam nadzieję, że szef jest ze mnie zadowolony.

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *