Korona po dogrywce wygrała 3:2 z Chrobrym i awansowała do Ekstraklasy! Gol w końcówce Jacka Kiełba wprowadził kibiców w euforię! Kielce zaczynają świętowanie. Oficjalna feta odbędzie się w poniedziałek o godzinie 19 na rynku.
Suzuki Arena wypełniła się niemalże do ostatniego miejsca. Mobilizacja kieleckich kibiców była ogromna, a na stadionie wyczuwało się atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta. W porównaniu do meczu półfinałowego z Odrą Opole, Leszek Ojrzyński zdecydował się na występ od pierwszych minut Białorusina Jewgienija Szykawki, który zastąpił Jacka Kiełba. Po obu zespołach było widać spięcie związane z presją tego spotkania. Drużyny grały zachowawczo, by nie popełniać prostych błędów. Lepsze wrażenie sprawiała Korona, która w 18. minucie meczu objęła prowadzenie. Kibiców w euforię wprowadził Adam Frączczak, który pokonał Leszczyńskiego strzałem głową. Początkowo sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał pozycję spaloną Roberto Corrala, który dośrodkowywał w pole karne, ale po analizie VAR, wskazał na środek boiska. Chrobry jednak odrobiło straty, a po chwili strzeliło drugiego gola. Dwa koszmarne błędy popełnił Marcin Szpakowski, z czego skorzystał najpierw Mikołaj Lebedyński, a minutę później Michał Rzuchowski. Kibice nie wierzyli w to co się stało. Dosłownie w ciągu dwóch minut, kielczanie wypuścili korzystny dla siebie rezultat.
W drugiej połowie, gospodarze wzięli się za odrabianie strat. Na boisko nie wyszedł już Marcin Szpakowski, który przyczynił się do straty obu bramek. Sędzia Raczkowski kwadrans po wznowieniu gry, wspomógł się ponownie systemem VAR i podyktował rzut karny za faul na Jacku Podgórskim. Jedenastkę na bramkę zamienił Adam Frączczak i po raz drugi w tym spotkaniu ożywił kieleckich fanów. W dalszym ciągu podopieczni Leszka Ojrzyńskiego poszukiwali kolejnych trafień. Adam Frączczak po raz trzeci umieścił piłkę w bramce, ale tym razem napastnik Korony był na splonym. Niemniej jednak, forma byłego napastnika Pogoni Szczecin była imponująca. Regulaminowy czas nie przyniósł rozstrzygnięcia, więc konieczna była dogrywka. Korona była zespołem częściej utrzymującym się przy piłce i narzucającym tempo gry. Dogrywka rozpoczęła się od strzałów z dystansu Luki Zarandii i Jacka Podgórskiego. Obie próby były zbyt słabe na Rafała Leszczyńskiego. Kolejne minuty upłynęły bez większego zagrożenia pod bramkami. Na drugą część dogrywki pojawił się Jakub Łukowski, zmieniając Jacka Podgórskiego. Goście stworzyli groźną sytuację. Kyryło Petrow wybił piłkę z linii bramkowej i uchronił swój zespół przed stratą trzeciego gola. Częściej gra toczyła się tym razem na połowie Korony, a czas próbowali kraść przy każdej okazji goście. Minutę przed końcem po raz kolejny w historii, bohaterem okazał się Jacek Kiełb, który wykończył podanie Łukowskiego. Nie mogło być piękniejszego scenariusza niż decydujący gol właśnie tego zawodnika – żywej legendy kieleckiego klubu. Korona wraca do Ekstraklasy po dwóch latach nieobecności! Dla kibiców rozpoczęło się świętowanie. Feta odbędzie się w poniedziałek o godzinie 19 na kieleckim rynku.
Marcin Łataś