– Przełomowym momentem w meczu z Jagiellonią było wpuszczenie Marcina Cebuli. Pokazał jak bardzo jest ważną postacią w ekipie Korony – mówi o pierwszym wyjazdowym spotkaniu kieleckiego zespołu Łukasz Grabowski, dziennikarz ”Przeglądu Sportowego”.
Kamil Dulęba, CowKoronie.pl: Jak ocenisz debiutantów w Koronie?
– Łukasz Grabowski, dziennikarz ”Przeglądu Sportowego”: – Petteri Forsell dużo biegał i widać, że mu się chce, ale brakuje mu ogrania i zrozumienia z drużyną. Myślę jednak, że jeszcze kilka treningów i będzie ważnym ogniwem Korony. Theobalds bardzo mało grał do przodu, a wystąpił na pozycji numer osiem, a tam są większe oczekiwania. Nie zrobił jednak jakiś poważnych błędów.
Nie za szybko, bo zaledwie po trzech treningach, Fin znalazł się w wyjściowym składzie?
– Zdecydowanie za szybko. Tym bardziej, że Forsell zagrał kosztem Marcina Cebuli, który wszedł na boisko zmieniając Pacindę i dużo wniósł do gry Korony. On potrafi napędzić atak, rozegrać piłkę. Myślę, że dobrym pomysłem byłaby gra Forsella w ataku i z Cebulą na skrzydle.
Po pierwszym meczu więcej pozytywów można było chyba powiedzieć o Bojanie Cecaricu?
– W obu meczach walczył i dobrze się zastawiał, ale po chwili tracił piłkę. Nie przekonuje mnie i nie wydaje mi się, że Serb będzie lekiem na nieskuteczność Korony.
Nadal kielecki zespół oddaje mało strzałów z dystansu.
– Próbował Jacek Kiełb, ale jego uderzenie zostało zablokowane. W jego przypadku, mam takie samo zdanie jak z Forsellem, że on też jest trochę za szybko wprowadzany. Widać, że „Rybie” naprawdę bardzo zależy, ale brakuje mu zgrania z drużyną. Dajmy mu jeszcze dwa tygodnie i pokaże pełnię swoich umiejętności.
Nie sądzisz, że kielczanie zagrali zbyt defensywnie i bojaźliwie w pierwszej połowie?
– Zgadzam się, ale mam wrażenie trener Smyła kierował się tym, że taka taktyka sprawdziła się w Szczecinie i spodziewał się, że z Jagiellonią to również przyniesie skutek. W drugiej połowie Korona zagrała bardziej odważnie i jej gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Powtórzę się, ale przełomowym momentem było dla mnie wpuszczenie Cebuli. Rywale za każdym razem, gdy ma piłkę muszą się na nim skupić. Nie ma może „liczb”, czyli goli i asyst, ale jest ważną postacią w zespole. Bardzo dużo daje Koronie.
Kogo wyróżniłbyś za mecz w Białymstoku?
– Uważam, że w niedzielę bardzo dobrze zagrał Adnan Kovacević. Kapitan Korony w wielu momentach był nie do przejścia. I oczywiście Marek Kozioł, który znów świetnie bronił i utrzymywał kielecki zespół w grze. Młodzieżowcy: Mateusz Spychała i Grzegorz Szymusik też kolejny raz podołali zadaniu.