Artur Lenartowski dostał szansę od Leszka Ojrzyńskiego zarówno w Koronie, jak i Podbeskidziu. Popularny „Kaka” opowiedział nam o najbliższym rywalu kieleckiego klubu oraz wspomnieniach związanych z pobytem w stolicy województwa świętokrzyskiego.
Marcin Łataś, CowKoronie.pl: Korona czy Podbeskidzie? Który klub lepiej wspominasz?
Artur Lenartowski: Zdecydowanie okres w Kielcach wspominam lepiej. To były najlepsze trzy lata w mojej karierze. Sezon, w którym do końca walczyliśmy o podium czy szatnia, w której panowała niesamowita i niepowtarzalna atmosfera. Takie rzeczy będę pamiętał już zawsze.
Jak oceniasz szanse Korony na awans do Ekstraklasy? Podbeskidzie też ma aspiracje by szybko wrócić do elity.
– Kilka kolejek jeszcze zostało, ale patrząc na tabelę pewniakiem do awansu wydaj się Miedź Legnica. Liczę, że Korona będzie drugim zespołem, który awansuje bezpośrednio. Natomiast Podbeskidzie powinno powalczyć w barażach, chociaż łatwo nie będzie.
Leszek Ojrzyński ponownie został trenerem Korony. Uważasz, że to dobry wybór? Różnie się mówi na temat powrotów…
– To zależy na pewno od danej sytuacji. Myślę, że trener Ojrzyński dokładnie sobie przeanalizował decyzje i wiedział co robi. Ogólnie nie uważam, aby powroty do „byłych” klubu były nierozsądne.
Śledzisz losy kieleckiego klubu?
– Dokładnie śledzę wyniki i tabelę, ale ciężko wypowiedzieć mi się na temat formy. Najważniejsze, że Korona nie przegrała jeszcze meczu w tym roku. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zanotuje serie kilku zwycięstw z rzędu.
Utrzymujesz jeszcze kontakty z członkami słynnej „Bandy Świrów?
– Oczywiście. Cieszę się, że po tylu latach kontakt jest utrzymywany i mam nadzieję, że będzie to kontynuowane. Mamy nawet w kilkanaście osób założoną grupę na WhatsUp-ie „Banda Świrów”. To tylko świadczy jak mocną i zgraną ekipą byliśmy w tamtym czasie.
Co robisz w życiu?
– Gram w IV ligowych rezerwach Rakowa i „uczę się” jako trener w Akademii Rakowa, będąc asystentem w CLJ U17. Planuję i bardzo chcę zostać trenerem. Dużo nauki i ciężkiej pracy jeszcze przede mną, ale głęboko w to wierzę, że mi się uda.