Po siedmiu odcinkach cyklu o piłkarzach, którzy zagrali najwięcej meczów w Koronie w ekstraklasie, przyszedł czas na podium! Dziś historia zawodnika, który na stałe zagościł w sercach kieleckich fanów. Jest on od wielu lat kojarzony w kraju właśnie z występów w żółto-czerwonych barwach. Jego przywiązanie i szacunek do klubu w połączeniu z osiągnięciami boiskowymi powoduje, że w Kielcach jest uwielbiany i tu czuje się najlepiej.
3. miejsce.
Ilość meczów dla Korony Kielce: 168.
Trzecie miejsce pod względem ilości występów w ekstraklasie w Koronie Kielce zajmuje… Jacek Kiełb.
Diament w Koronie
Jacek Kiełb urodził się w 1988 roku w Siedlcach. Gra na pozycji pomocnika lub napastnika. Jego początki gry w piłkę sięgają sezonu 2004/05, kiedy jako zawodnik Pogoni Siedlce dość szybko trafił z juniorów do pierwszej drużyny. Jesień kolejnego sezonu to cztery strzelone gole w czwartej lidze. Dobre mecze, błyskotliwość na boisku i przyzwoite liczby spowodowały, że pojawiało się zainteresowanie wielu klubów, które chciały mieć w składzie młodego skrzydłowego wyrastającego na jeden z większych talentów w tamtym regionie. Najskuteczniejsi w negocjacjach okazali się włodarze Korony i Kiełb mając osiemnaście lat zawitał do Kielc.
W ówczesnym składzie Korony nie brakowało znakomitych zawodników przez co popularny ”Ryba” nie mógł liczyć na regularne występy. Debiut w ekstraklasie przypadł na maj 2006 roku, kiedy zmienił Marcina Robaka i był to jego jedyny występ w rozgrywkach na najwyższym szczeblu.
Walka o skład
W kolejnym sezonie było nieco lepiej. Młody wiek i niewielkie doświadczenie powodowały, że Kiełb nie zyskał uznania w oczach ówczesnego szkoleniowca kielczan – Ryszarda Wieczorka. Kilka rozegranych meczów i żadnej strzelonej bramki na pewno nie satysfakcjonowały wychowanka Pogoni Siedlce. Po zwolnieniu trenera, ”Ryba” liczył na częstsze występy. Jednak nie zmieniło to jego sytuacji. Stery przy Ściegiennego przejął Jacek Zieliński i odesłał piłkarza do Młodej Ekstraklasy.
Kiełb spędził tam cały sezon i pod skrzydłami trenera Włodzimierza Gąsiora wyraźnie odżył. W 26 meczach zdobył dla ”Młodej Korony” aż jedenaście goli.
Po karnej degradacji kieleckiego klubu do pierwszej ligi w sezonie 2008/09, Jacek Kiełb został włączony do kadry pierwszego zespołu i był ważnym punktem tamtej ekipy. Na boisku pojawił się 31 razy strzelając w nich siedem goli, co bardzo pomogło Koronie w powrocie do elity.
Przełomowy rok
Rozgrywki 2009/10 były dla naszego bohatera szczególne z kilku powodów. Jako jeden z głównych architektów awansu do ekstraklasy, mógł w kolejnym sezonie liczyć na zdecydowanie więcej występów i przede wszystkim regularną grę. Potwierdzenie swoich umiejętności na niższym poziomie było niezwykle ważnym aspektem dla psychiki samego zawodnika. Stał się kimś ważnym w drużynie, pewność siebie rosła co niejednokrotnie owocowało niekonwencjonalnymi zagraniami. W trakcie meczów potrafił pokazywać niesamowicie efektowne dryblingi, a jego bramki czy asysty uczyniły go ulubieńcem kieleckich trybun.
Wielkim momentem w tamtym okresie kariery Kiełba było powołanie do reprezentacji Polski. Rozegrał w niej dwa mecze na początku 2010 roku w Pucharze Króla Tajlandii, na który selekcjoner desygnował wyróżniających się zawodników z polskiej ligi.
W całym sezonie w ekstraklasie pomocnik Korony zagrał 26 spotkań, strzelając trzy gole. Gdy wydawało się, że jego świetna dyspozycja pomoże kielczanom w osiąganiu dobrych wyników w następnych sezonach, zgłosił się po niego Lech Poznań i w ten sposób zakończyła się jego pierwsza przygoda w przy Ściegiennego.
Lech, czyli szansa na coś więcej
Po dobrym poprzednim sezonie przeniósł się do Poznania. W klubie z województwa wielkopolskiego nasz bohater miał zamiar walczyć zarówno o pierwszy skład, ale również o jak najlepszy wynik w lidze. Perspektywy od początku wydawały się być bardzo dobre, ponieważ ”Kolejorz” miał zagwarantowany udział w eliminacjach do Ligi Europy więc szansę na grę było bardzo dużo. Po dwóch wygranych dwumeczach poznaniacy awansowali do fazy grupowej tych rozgrywek. ”Ryba” miał w tym swój udział. Zagrał we wszystkich meczach eliminacyjnych, a w dwumeczu decydującym o awansie wyszedł pierwszym składzie. W fazie grupowej na boisku pojawił się czterech spotkaniach m.in. w starciu z Manchesterem City, który poznaniacy wygrali 3:1. W polskiej lidze Kiełb rozegrał 19 meczów zdobywając jednego gola.
Po pierwszym sezonie w Lechu, kiedy w jego drugiej części skrzydłowy był głównie zmiennikiem, został wysłany na wypożyczenie do…Korony. Szkoleniowcem kielczan w tamtym okresie był Leszek Ojrzyński i dość często stawiał on na powracającego do Kielc pomocnika. Rozegrał wówczas 19 meczów, dokładając trzy gole.
Kolejnym przystankiem w karierze Kiełba była Polonia Warszawa. Lech wypożyczył piłkarza do stolicy na kolejne rozgrywki. W sezonie 2012/13 popularny ”Ryba” zdobył dla Polonii trzy gole w 15 ligowych występach.
Kolejny powrót do Kielc
Po roku spędzonym w Warszawie, Jacek Kiełb znów wrócił do Korony i był to powrót bardzo udany. Świetna gra, gole, asysty, branie odpowiedzialności w ważnych momentach, to wszystko sprawiło, że jeszcze bardziej rozkochał on w sobie kieleckich fanów. W pierwszym sezonie po powrocie kiedy na kieleckiej ławce zasiadał hiszpański trener Jose Rojo Martin ”Pacheta” pomocnik grał w Koronie pierwsze skrzypce o czym dobitnie świadczą statystyki – 28 spotkań i siedem goli. Kolejne rozgrywki były jeszcze lepsze. Za trenera Ryszarda Tarasiewicza ”Ryba” zagrał w 34 meczach i zdobył aż dziewięć goli.
Przystanek: Śląsk
Przygoda Kiełba z Koroną jest o tyle piękna… co i zawiła. Dlatego też po dwóch świetnych sezonach w Kielcach jego kontrakt nie został przedłużony, a zawodnik spróbował swoich sił w drużynie Śląska Wrocław. Mimo dość dużej ilości meczów w ekipie prowadzonej przez Mariusza Rumaka, zwłaszcza na początku pobytu we Wrocławiu, Kiełb nie był tam zawodnikiem pierwszoplanowym. Zdobył w 25 meczach dwa gole i po tym jak trener Rumak dał do zrozumienia, że nie będzie na niego stawiał, musiał rozpocząć poszukiwania nowego klubu.
Powrót nr. 3
Wybór nie był zbyt dużym zaskoczeniem i trzeci już powrót Jacka Kiełba do Korony stał się faktem. Mimo kilku szkoleniowców, na których trafił w tamtym czasie, forma jaką prezentował pozwalała mu na regularną grę. Podczas dwóch sezonów pod wodzą m.in. obecnego trenera Korony Macieja Bartoszka, ”Ryba” rozegrał 52 mecze zdobywając 16 goli, stając się tym samym najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Korony Kielce w rozgrywkach ekstraklasy. Niestety negocjacje w sprawie nowego kontraktu nie przyniosły porozumienia i ponownie odszedł on z Kielc.
Gra na zapleczu
Nową drużyną Kiełba została pierwszoligowa Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Spędził tam dwa sezony, ale nie był to pobyt szczególnie udany. Doświadczonemu skrzydłowemu udało się uzbierać 44 mecze i pięć goli na zapleczu ekstraklasy, jednak nie były to występy regularne, a ostatnie miesiące to w dużej mierze wejścia z ławki rezerwowych. W związku z tym, że włodarze klubu z Niecieczy nie wiązali z Kiełbem przyszłości postanowił on rozpocząć rozmowy na temat rozwiązania kontraktu. Po długim okresie bez porozumienia w końcu się udało i został on wolnym zawodnikiem.
Właściwy człowiek na właściwym miejscu
Topory wojenne zostały zakopane. Tak można by spuentować czwarty powrót ”Ryby” do Kielc. Mimo nie najlepszych relacji między Prezesem, a zawodnikiem, wynikających z braku porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu podczas poprzedniego pobytu Kiełba w Koronie, obie strony przystąpiły do rozmów, które zakończyły się szczęśliwym finałem. Była to decyzja niezwykle istotna. Po serii fatalnych wyników, mizernej frekwencji na trybunach kieleckiego stadionu, taki ruch był jasnym sygnałem o chęci ratowania sezonu. Jacek Kiełb to idol wielu kibiców z Kielc.
Poza atutami boiskowymi zawsze wyróżniał się wielkim sercem do gry i starał się motywować kolegów. Zawsze czuł się odpowiedzialny za ten klub dlatego jego powrót nie powinien być żadnym zaskoczeniem. Również po to, aby kieleccy fani zaczęli w większej liczbie przychodzić na mecze i dopingować Koronę w tym trudnym czasie.
Przerwanie rozgrywek przez epidemię spowodowało że ”Ryba” nie mógł pokazać swoich największych umiejętności. Jeśli liga zostanie wznowiona, zapewne Kiełb i koledzy zrobią wszystko aby utrzymać ekstraklasę dla Kielc na kolejne rozgrywki.
„Ryba tam dom Twój, gdzie serce Twoje”
To hasło wywieszone przez kielecki ”Młyn” na meczu z Górnikiem Zabrze jest idealnym podsumowaniem jego historii. Kiełb w Kielcach jest ikoną. Każdy pragnął jego powrotu, a gdy to się stało, chyba wszyscy w głębi serca mogli odetchnąć z ulgą i użyć powyższego sformułowania. Bez wątpienia może on jeszcze wiele dobrego zrobić dla Korony, a później być może również jako osoba pracująca w klubie i pomoże w rozwoju kieleckiej piłki. ”Rybie” życzymy zdrowia, kolejnych występów i goli w kieleckich barwach. Na koniec warto dodać… DZIĘKUJEMY!
Sebastian Kalwat