– Klub jest niepotrzebnym narzędziem w politycznych rozgrywkach. Władze miasta i biznesmeni powinni w większym stopniu pomagać Koronie. W Kielcach są duże możliwości i można stworzyć naprawdę fajny klub, który liczyłby się w Polsce, a nie tylko żył z roku na rok – mówi w rozmowie z CowKoronie.pl Jaromir Kruk, dziennikarz tygodnika „Piłka Nożna” i portalu KieleckiFutbol.pl.
Kamil Dulęba, CowKoronie.pl: Jak zdrowie podczas pandemii koronawirusa?
– Jaromir Kruk, dziennikarz ”Piłki Nożnej”: W porządku, dbam o siebie jak tylko mogę. Tylko piłki brakuje…
Jak żyć bez piłki?
– Nie da się. Po prostu się nie da! Piłka to jest odskocznia, hobby, sens życia. Czekam aż futbol wróci, wiem że bez kibiców, to nie jest to samo, ale nawet w telewizji chętnie obejrzałbym mecz. Liczę, że piłka szybko stanie na nogi. Brakuje mi tego bardzo. Może dzięki tej pandemii zmieni się postrzeganie ludzi wobec piłkarzy, piłki i na całą tę otoczkę. Zawodnicy też powinni zmienić swoje podejście, bo muszą zrozumieć, że jeśli ktoś im płaci, to skądś klub te pieniądze musi mieć.
W Koronie kilku piłkarzy tego chyba nie zrozumiało… Jak na drużynę Macieja Bartoszka wpłynie brak Ivana Marqueza i Rodrigo Zalazara?
– Na pewno poprawi się atmosfera w klubie, bo Korona nie potrzebuje piłkarzy, którzy nie chcą grać i poświęcać się dla klubu. Prawdę mówiąc sądziłem, że Zalazar będzie gwiazdą ligi, ale bardzo mnie zawiódł. Jeśli chodzi o Marqueza, to ostatnio był bardzo rozkojarzony, popełniał ogromne błędy, więc myślę, że wielka strata to nie jest dla drużyny.
Dokończenie ligi w takim kształcie, jaki zaproponowali PZPN z Ekstraklasą SA, to dobry pomysł?
– Jestem sceptyczny co do tego. Uważam, że trzeba myśleć już o nowym sezonie, bo jest okazja, żeby powiększyć ekstraklasę do osiemnastu zespołów. Jest to trochę ryzykowne, ale inne czynniki zdecydowały o tym, żeby dokończyć ten sezon. Trzeba dać ludziom rozrywkę, kilka kwestii poza sportowych też na to ma wpływ.
Trzy tygodnie przerwy to wystarczająco dużo, żeby przygotować zespół do wznowienia sezonu?
– Powinno wystarczyć. Trzeba się cieszyć, że Jacek Kiełb nadrobi zaległości, bo wiem, że będzie ważnym piłkarzem Korony w walce o utrzymanie.
Zmiany trenerów w ŁKS-ie i Arce mogą negatywnie wpłynąć na tę batalię?
– Nie. Korona powinna patrzeć tylko na siebie. Jeśli kielczanie będą wygrywać i regularne zdobywać punkty, to się utrzymają. Tylko trzeba od razu dobrze rozpocząć w Płocku. Wierzę w zespół Bartoszka.
W obecnej sytuacji spadek trzeba jednak kalkulować. Co w przypadku, gdy Koronie nie uda się utrzymać? Zespół zostanie w pierwszej lidze, czy wyląduje kilka klas niżej?
– Jestem pewien, że pozostanie w pierwszej lidze. Brak Korony choćby na tym szczeblu, to byłaby za duża strata dla miasta. Nie opłacałoby się utrzymywać stadionu. Ligę niżej szansę dostaliby pewnie młodzi, wychowankowie, to też duże wyzwanie dla prezesa Zająca. Nie jestem pesymistą jeśli chodzi o losy Korony, nawet jeśli spadłaby, to po roku awansuje. Na pewno jednak znów będzie się mówić o problemach finansowych. Miasto powinno wspierać wszystkie sporty w Kielcach, bo to jest nasza wizytówka. Uważam, że klub jest niepotrzebnym narzędziem w politycznych rozgrywkach. Władze i biznesmeni powinni w większym stopniu pomagać Koronie. W Kielcach są duże możliwości i można stworzyć naprawdę fajny klub, który liczyłby się w Polsce, a nie tylko żył z roku na rok. Bardzo wierzę też, że właściciele z Niemiec się ockną i pokażą, że im również zależy. Najbliższe tygodnie to duże wyzwanie dla prezesa Zająca, który często przyjmuje krytykę, ale nie zawsze słusznie. Najłatwiej jednak ocenia się tym, którzy nie mają żadnego pojęcia o zarządzaniu klubem. Myślę, że nawet, gdyby niemieccy inwestorzy wycofali się z Korony, to prezes pozostanie na swoim stanowisku. Pamiętajmy, że on dla Korony porzucił życie w Niemczech, bo liczył, że coś fajnego uda się tu stworzyć. Dziś spada na niego, to co powinno na innych, ale takie już życie prezesa.