
W październiku z każdym dniem liczba zakażeń wirusem covid-19 rosła. Koronawirus wkradł się także do świata piłki nożnej, która w tych trudnych czasach jest jedną z niewielu aktywnych rozrywek, mimo że mecze odbywają się bez publiczności. Miesiąc temu kilku piłkarzy Korony Kielce otrzymało pozytywny wynik, co skutkowało izolacją całej drużyny.
Wraz z informacją o kilku przypadkach zakażenia wirusem, wśród zawodników i członków sztabu szkoleniowego Korony, cały zespół poddał się kwarantannie. Treningi zostały wstrzymane, a klub zwrócił się z prośbą o przełożenie kilku meczów. Piłkarze dostali dokładną rozpiskę ćwiczeń, które musieli wykonywać w domowym zaciszu.
– Treningi składały się głównie z domowych ćwiczeń siłowych, stabilizacji całego ciała i cardio m.in. przysiady, skoki czy przy użyciu skakanki – powiedział nam pomocnik, Korony Jacek Podgórski.
Mimo utrudnionych warunków i ograniczonych możliwościach treningowych, warto było się zmobilizować do sumiennej pracy.
– Myślę, że kwarantanna nie była aż tak długa, aby mogła mocno wpłynąć na naszą kondycję fizyczną. Jeśli było się sumiennym i wykonywało cały plan, nie było problemów z powrotem do treningów. Największą trudność mógł sprawić brak kontaktu z piłką i biegania. Czucie piłki po powrocie nie było na najwyższym poziomie, ale po kilku dniach zajęć na boisku powinno wróciliśmy do pełnej dyspozycji. Bardziej chodzi o psychikę, gdyż brakowało zajęć z piłką i odczuwany był przysłowiowy głód gry, od razu po wyjściu z domu – kontynuował Podgórski.
Rozpisanie planu treningowego dla każdego zawodnika to niezwykle trudne wyzwanie dla sztabu szkoleniowego, który robił wszystko, aby utrzymać zawodników w jak najlepszej formie.
– Najwięcej w domu można zrobić treningu siłowego, przy pomocy hantli czy ćwiczeń z masą własnego ciała. Brakowało jednak treningu, który wykonujemy na boisku m.in sprinty, różnego rodzaju zwroty, czy zwykłe podania, są niewykonalne w domu. Było to naprawdę duże utrudnienie – opisał Paweł Łysiak.

Fot. Korona Kielce
Ważną kwestią jest też indywidualne podejście sportowca.
– Każdy piłkarz ma inny organizm, który reaguje inaczej na dane sytuacje. Przykładowo jeden zawodnik lubi odpocząć dzień przed meczem, a drugi woli pobudzić organizm i iść na siłownie. W przypadku kwarantanny jest podobnie, gdyż jedni wrócą może bardziej wypoczęci, a innym zaś to nie będzie służyło i powrót do optymalnej formy zajmie im znacznie więcej czasu – podkreślił pomocnik.
Piłkarze liczą, że kibice jak najszybciej wrócą na stadion i będą ich wspierać z trybun. Na razie trzeba się uzbroić w cierpliwość i przestrzegać zaleceń. Miejmy nadzieję, że niebawem stadiony znów będą wypełnione kibicami.
Marcin Łataś