Koniec marzeń o Europie… [PAMIĘTNE MECZE #5]

W pierwszym odcinku naszego cyklu wspominaliśmy półfinał Pucharu Polski z 2007 roku. Nadszedł czas, aby przedstawić smutny finał tej historii… Szansa na europejskie puchary pierwszy raz w historii klubu była na wyciągnięcie ręki. Niestety w Kielcach musiano przełknąć gorycz porażki i zapomnieć o Europie.

fot. Echo Dnia

1 maja 2007 roku, o godzinie 12:15 w Bełchatowie rozpoczął się finał PP. Korona podejmowała Groclin Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski. Trener Ryszard Wieczorem do gry desygnował taki oto skład:
Maciej Mielcarz – Paweł Golański, Marek Szyndrowski, Marcin Kuś, Robert Bednarek (63. Marcin Robak) – Grzegorz Bonin, Hermes, Mariusz Zganiacz, Marcin Kaczmarek (73. Paweł Sasin) – Krzysztof Gajtkowski (46. Michał Trzeciakiewicz), Maciej Kowalczyk.

fot. Echo Dnia

 

To nie był dobry dzień dla piłkarzy Korony. Kibice, którzy w liczbie ponad 4 tysięcy zjawili się na stadionie w Bełchatowie przeżywali szok, bo ich ulubieńcom na boisku nie wychodziło nic. Wynik otworzył w 16. minucie Radosław Majewski, można powiedzieć, że za sprawą Macieja Mielcarza, który popełnił kuriozalny błąd, golkiper Korony rzucił się w dobrym kierunku, lecz źle obliczył lot piłki i cofnął ręce przy interwencji, a futbolówka wpadła przy słupku do siatki.

Kolejny cios dla kibiców kieleckiej drużyny to 29. minuta, Marcin Zganiacz otrzymuje drugi żółty kartonik, a w konsekwencji czerwony (pomocnik Korony podbiegł do przepychanki z przeciwnikiem po gwizdku arbitra) i żółto-czerwoni musieli grać w osłabieniu.

fot. Echo Dnia

Pomimo, że to Dyskobolia prowadziła grę, Korona miała jednak swoje szanse. 240 sekund przed końcem pierwszej połowy sam na sam z bramkarzem wyszedł Kowalczyk, niestety napastnik za bardzo wypuścił sobie piłkę i Aleksander Ptak złapał futbolówkę.

Druga połowa to głównie walka w środku pola, szarpana gra z obu stron. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie okazji do zdobycia gola. Trzeba było czekać do 77. minuty. Dyskobolia zaczęła akcję na własnej połowie wyrzutem z autu, piłka szybko powędrowała na skrzydło gdzie czekał na nią niepilnowany Jarosław Lato i podwyższył prowadzenie ”Biało-zielonych”. Po drugim golu gra Korony wciąż się nie zmieniała, to przeciwnicy prowadzili grę i atakowali bramkę Mielcarza. Mecz zmierzał ku końcowi i piękna historia Korony zakończyła się klęską.

fot. Echo Dnia

To jednak wciąż najlepszy wynik w Pucharze Polski w historii kieleckiego klubu. Czy zostanie jeszcze powtórzony? A może Korona wygra te rozgrywki? Oby jak najszybciej przyszło nam cieszyć się z sukcesów naszej ekipy. A najbliższym sukcesem będzie utrzymanie w ekstraklasie.

Jakub Walkowicz

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *